środa, 13 sierpnia 2014

Rozdział 14 "Pobiłam się"


 Ważna notatka pod rozdziałem.

Wzięłam laptopa i uruchomiłam go. Weszłam na księgarnię internetową. Zamówiłam sobie "50 Twarzy Grey`a". Coś dla mnie. Przeczytałam drugą część  "Ciemniejsza strona Grey`a", ale pierwszej nie czytałam. Wiem - jestem nienormalne. Ale u mnie to codzienność. Włączyłam sobie jeszcze muzykę i czekałam na 13.00.
Kiedy doszła już dana godzina przyszedł Rhydian.
- Cześć misia - przywitał się.
- Misia?
- Tak - uśmiechnął się - Idziemy?
- Oczywiście.
Wyszłam z domu i zamknęłam go na klucz.
- Najpierw zobaczymy London Eye.
- Okey.
Przechodziliśmy przez centrum Londynu zwiedzając - no przynajmniej ja zwiedzałam. Po drodze zatrzymaliśmy się w lodziarni - jak to powiedział mój przyjaciel "Najlepsza lodziarnia w mieście".
Wybrałam czekoladowy smak, a Morris smerfowy.
Byliśmy już przy Big Ben`ie. Opowiedział kilka ciekawostek i przeszliśmy przez most. Po skręceniu w lewo dotarliśmy do London Eye.
- Kiedyś w jednej z kapsuł odbył się ślub - powiedział mi ciekawostkę (kolejną).
- To musiało być bardzo romantyczne.
- Wchodzimy? - zaproponował.
- O nie. Mam lek wysokości.
- Szkoda.
No i to bardzo. Widok musi być niesamowity. 
Porobiliśmy sobie kilka zdjęć i poszliśmy dalej - Tower Bridge.
Idąc brzegiem rzeki przeszliśmy obok  Shakespeare Globe Theatre.
Następnie przeszliśmy na ten most. Jest przepiękny. Porobiliśmy sobie zdjęcia dopóki nam coś nie przerwało. Może inaczej - KTOŚ.
- Ooo, kogo ja tu widzę? Głupkowatą Jessicę i jak mu tam? Rhydian? 
Barbara.
- Niestety ja nic nie widzę, przez ciebie - odgryzłam się.
 Zaśmiał się Rhydian i parę koleżanek Palvin.
- Nie zadzieraj ze mną brzydulko - wkurzyła się.
- A ty w jakim sklepie kupiłaś tą tapetę?
- Przynajmniej Zayn chce się ze mną pieprzyć.
- Tylko po to mu byłaś. Mówił mi.
- Och kochana. Ty nic nie wiesz. Popatrz na siebie. Kto by cię chciał? Nie masz gustu. Nie to co ja czy one - pokazała na swoje przyjaciółki.
Tego ju z za wiele. Nerwy mi pościły i rzuciłam się na tą dziwkę. Uderzyłam ją w twarz i usiadłam na niej okładając pięściami. Jedna z grupki - pusta blondynka - pomogła jej i uderzyła mnie w nos. Oddałam jej. Kiedy chciałam ponowić uderzenie, ktoś mnie odciągnął.
- Zostaw mnie! - szarpałam się  - Jeszcze z nią nie skończyłam.
- Weź ją na smycz Morris - powiedziała ta suka i odeszła.
Kiedy się uspokoiłam  Rhydian puścił mnie.
- Jess idziemy do szpitala. Leci ci krew z nosa i prawdopodobnie masz go złamanego.
Nie sprzeciwiłam się tylko zrobiłam co mi kazał.
Po 5 minutach dotarliśmy do Guy`s Hospital.
Jak się okazało miałam złamany nos. "Poskładali" mi go, posmarowali maścią i przykleili plaster.

- Co żeś zrobiła? - wykrzyczał ojciec.
- Zdenerwowała mnie.
- Masz szlaban - powiedział wściekły - Przez tydzień zero wychodzenia ze znajomymi.
Wkurzona poszłam do pokoju i trzasnęłam drzwiami.
Jak mógł dać mi szlaban? Przecież nic takiego się nie stało. Wkurwiła się. Podeszłam do okna i je otworzyłam. Sąsiad pojawił się po chwili.
- I jak z ojcem? - zapytał.
- A weź przestań.
- Aż tak źle - cień uśmiechu przeleciał przez jego twarz.
- Mam szlaban.
- Współczuje. 
Resztę wieczoru spędziłam na pisaniu z Zayn`em i Harry`m. Nie pytacie o czym. 
- Wróciłam - doszedł mnie głos mamy, więc pędem wybiegłam z pokoju. W korytarzu stała moja mama i Martyna oraz walizki. Zbiegłam na dół i przytuliłam przyjaciółkę.
- Tęskniłam - poleciała mi łezka.
- Ja też.
- Jessica co ci się stało w nos? - zapytała rodzicielka.
- Pobiłam się i złamałam nos.
-  Ugh. Zaprowadź Martynę do jej pokoju.
Jej nowym pokojem jest  nasz pokój gościnny. Pokazałam jej pokój i zostawiłam ją samą o co prosiła.
Po godzinie przyszła do mnie i rozpłakała się. Pocieszałam ją dopóki nie zasnęła. 

*Poniedziałek, szkoła*

Po załatwieniu wszystkiego w sekretariacie w związku z Martyną, poszłyśmy na lekcje. Nauczycielka jak zwykle przynudzała.
Na przerwie znalazłam chłopaków.
- Siemka - przywitałam się.
- Co ci się stało? - zapytał Liam.
- Pobiłam się.
Zayn spojrzał na mnie z uśmieszkiem.
- Co? Kogo? - dopytywał Harry.
- Z taką jedną dziwką.
- Czyli... ?
- Barbara.
Wybuchli śmiechem. Nie takiej reakcji spodziewałam się.
- Nie żartuj - śmiał się Niall.
- A tak w ogóle to Martyna - pokazałam na towarzyszkę - A to Harry, Liam, Louis, Niall i Zayn
Podali sobie ręce.


____________________________________________________

Przepraszam, że tak długo mnie nie było. Następny rozdział będzie długi. Obiecuję.


Smutna wiadomość.

Biorę sobie miesiąc "urlopu".
Za miesiąc dopiero pojawi się rozdział i postaram się, aby dodawać regularnie. Po prostu muszę odpocząć - raczej mój mózg i ręce.

5 komentarzy:

  1. Szczerze? Nie dziwie się, że nie ma komentarzy. Nie lubię takich rzeczy jak gify w rozdziałach, które w ogóle są tutaj nie potrzebne.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wstawaj gifów - będzie lepiej :*
    Podobało mi się, i czekam na nn (dopiero za miesiąc ;c)
    Lots of love, dużo czytelników, i weny ♥ ♥
    http://city-of-dream-harry-styles-ff.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. kocham kocham kocham kocham kocham kocham kocham kocham kocham kocham kocham kocham kocham kocham kocham kocham kocham

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham Kocham!!!!

    OdpowiedzUsuń